– Włączam internet, sprawdzam pocztę. Jak nie ma nic pilnego, to idę do swojej trzódki – mówi GAZECIE 35-letni Paweł, pracownik dużej warszawskiej firmy. Paweł jest fanem FarmVille i jak każdy wirtualny farmer zaczynał od drobnych prac ogrodowych. Dziś jest prawdziwym kułakiem. Dorobił się nawet traktora.
W FarmVille codziennie bawi się 20 MILIONÓW ludzi a każdego miesiąca stan trzody i upraw sprawdza kolejne 60-80 mln. Dla branży gier komputerowych wirtualna farma to przełom na miarę Google’a. Firma Zynga pokazała wszystkim, jak w krótkim czasie i niewielkim nakładem sił zarobić miliony. Jej gry są bezpłatne, mają banalną grafikę i powstają w kilka tygodni.
Zyngę założył Marc Pinkus, który wymyślił mechanizm zarabiania na bezpłatnych grach. W każdej grze firmy obowiązuje wirtualna waluta. Monety można dostać w nagrodę za postępy w grze. Niecierpliwi płacą za wirtualne monety prawdziwą forsą.Tylko w 2009 roku Amerykanie przepuścili na wirtualne dobra 700 MILIONÓW dolarów.
Polscy gracze mają alergie na płacenie i pewnie dlatego rynek społecznościowych gier nad Wisłą dopiero się kształtuje. Na razie pomysły Zyngi kopiuje Nasza-klasa. Na portalu można już znaleźć klon FarmVille.
Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.
To jest ten rodzaj tekstu, który zostaje z Tobą na długo po przeczytaniu.