Carrefour wpadł na pomysł tak kretyński, że określenie „epic fail”… zawodzi. Każdy pracownik, który chciał skoczyć do toalety czy zjeść śniadanie musiał stanąć na wielkiej czerwonej kropce koło działu mięsnego i czekać, aż kierownik łaskawie zezwoli na wizyte w wychodku. Facebook huczy z oburzenia.
„Pionierem” nowych metod kontrolowania pracowników był Carrefour przy ul. Andersa w Lublinie.
– Tego się nie da opisać słowami, to trzeba zobaczyć. Bardziej się nie da poniżyć człowieka. Aby załatwić potrzeby fizjologiczne, pracownicy muszą ustawić się na czerwonej kropce namalowanej na podłodze! Stają się pośmiewiskiem w oczach klientów. Kojarzy się to z obozem czy z więzieniem – żali się czytelnik „dziennika Wschodniego”.
Sklep wymiguje się od odpowiedzialności, zwalając wszystko na pracowników.
– Pracownicy sklepu, w którym była praktyka zgłaszania się „na kropce, zostaną przeproszeni przez kierownictwo sklepu i otrzymają wyjaśnienie, że takie działanie było spowodowane niewłaściwym zrozumieniem i niewłaściwą interpretacją nowych zasad organizacji pracy sklepów – rozmywa problem Maria Cieślikowska, dyrektor ds. PR i Komunikacji Zewnętrznej Carrefour Polska.
Ku naszemu zaskoczeniu, na sytuację zareagowała Krytyka Polityczna, znana jak dotychczas głównie z intelektualnych rozważań nt. tego ilu homofobów zmieści się na czubku od szpilki. Z inicjatywy KP powstała zbliżająca się już do 800 członków grupa na Facebooku „Bojkotujemy Carrefoura za czerwone kropki”.
– Nie kupujmy u Carrefaszystów i namawiamy do tego znajomych – pisze na stronie internetowej Krytyki Politycznej Tomasz Piątek.
Niegłupia idea.
Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.
To jest coś, co każdy powinien przeczytać – otwiera oczy na nowe perspektywy.