Brytyjczycy są narodem wybitnie społecznościowym. Przypomnijmy tylko, że połowa z nich ma konta na Facebooku, więc nie żartujemy. Dzięki uprzejmości dziennika „The Guardian” dziś wiemy o ich bziku jeszcze więcej.
Otóż okazuje się, że co dziesiąty mieszkaniec Wielkiej Brytanii poznał swojego najlepszego przyjaciela w internecie. Nadto z badań przeprowadzonych przez Cystic Fibrosis Trust wynika także, że przeciętny użytkownik serwisów społecznościowych ma dwa razy więcej przyjaciół on-line, niż w rzeczywistości – 121 do 55.
Co ciekawe ludzie są bardziej otwarci w stosunku do wirtualnych znajomych, podczas gdy w relacjach z tymi „namacalnymi” są mniej uczciwi. Przyjaciela po drugiej stronie kabla możemy idealizować i żyć wyobrażeniami o nim. Ten z reala jest jaki jest.
Helen Oxley, psycholog kliczny z Centrum Mukowiscydozy przy szpitalu Wythenshawe (Wielka Brytania) podkreśla, że: „Dla większości ludzi internet jest sposobem na utrzymywanie kontaktu z przyjaciółmi i bliskimi. Natomiast dla ludzi odizolowanych z powodu choroby globalna sieć może być ostatnią deską ratunku„.
Zmieniają się też przyzwyczajenia użytkowników serwisów społecznościowych. Jak pokazuje badanie Cystic Fibrosis Trust tylko 5 proc. z nich poprosiłoby o numer telefonu osoby dopiero co poznanej, 23 proc. poprosi raczej o adres e-mail. Normalniejemy.
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
A jaki ma związek adres mail z portalem społecznościowym?? Może i normalniejemy, ale to z pewnością nie dzięki serwisom społecznościowym.
ja bym powiedział ,że ma to pewne odbicie ,że jeśli dąrzymy do łatwiejszego może i jest to dobre ,ale zanikając kontaktów twarza w twarz starcimy osobowośc i bedziemy zajebiści ,na scenie wirtualnej ,a w rzeczywistości bedziemy szarymi myszkami tego świata
Zgadzam się z tym. Nie możemy żyć tylko w wirtualnym świecie, brakuje nam normalnych relacji. Myślę , że wynika to z tego iż większość społeczeństwa ma problemy same ze sobą. Łatwiej jest pisać o sobie , o swoich problemach w internecie ( gdzie często jesteśmy tak naprawdę anonimowi) niż w realu. Osoby popularne na forach, portalach w rzeczywistości często są zakompleksione i nieśmiałe. Jestem zwolenniczką nowoczesnych technologii, ale w granicach normy i nie zapominajmy , że żyjemy wśród ludzi z krwi i kości.
NIE „DĄRZYMY” BO angole nie są dla nas żadnym pozytywnym przykładem aby dążyć do doskonałości.
Standardowo podrzucam ciekawą lekturę. No i czekam na opinie