Erotyczne kalki najpopularniejszego na świecie serwisu społecznościowego wyrastają jak grzyby po deszczu. Jeszcze kilka tygodni temu Facebook walczył z Facepornem. Czy Face Book of Sex także dostanie pozew od prawników Marka Zuckerberga?
O ile Faceporn ma w swojej nazwie samo słówko „Face”, o tyle Face Book of Sex bez żenady wykorzystuje całą nazwę „Facebook”.
To serwis stricte erotyczny – można tu znaleźć całe mnóstwo seks-anonsów ze wszystkich stron świata. Według oficjalnych danych prezentowanych na stronie z portalu korzysta blisko 35 milionów użytkowników. Średnio dostępnych w ciągu dnia jest 100 tys. Jest w kim wybierać.
Strona główna Face Book of Sex mówi sama za siebie – dziesiątki zdjęć roznegliżowanych panienek, niektóre w jednoznacznych pozach krzyczą: „Bierz mnie”. Oczywiście serwis rozpoznaje, skąd się z nim łączymy. Więc większość dam ze strony głównej to nasze sąsiadki. Tere-fere. Nikt chyba nie uwierzy, że rozebrana Tajka na tle palmy mieszka w Warszawie. Palmę przy rondzie De Gaulle’a też zasypało.
Ciekawe, kiedy sztab prawników Marka Zuckerberga dobierze się do kolejnej porno kopii serwisu Facebook. Jeśli traficie w sieci na podobne „kwiatki” – dajcie nam znać.
Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.
;/ cemu koniec? ;/
kocham blokady dobrze tak pokazują te szmaty kogo to obchodzi
W tym artykule jest coś, co zmusza do przemyśleń. Sprawdźcie sami.