Ameryka po raz kolejny odkryta. Tamtejsi naukowcy nie pozostawiają złudzeń – społecznościowa aktywności ma kojący wpływ na postrzeganie własnej osoby. Użytkownicy Facebooka, Twittera czy MySpace po prostu czują się lepiej – a ich stopień zadowolenia rośnie wprost proporcjonalnie do liczby godzin spędzonych na portalach – donosi serwis bps.org.uk.
O społecznościowych rewelacjach poinformowano na łamach „Computers in Human Behavior”.
Jak amerykańscy naukowcy doszli do tak daleko idących wniosków? W trakcie badania poprosili użytkowników o zmienianie profili na popularnych społecznościówkach. Poza tym króliki doświadczalne namiętnie nurzały się po Google Maps.
Po testach wyszło szydło z worka. Uczony Keith Campbell jednoznacznie stwierdził, że aktywności na Facebooku czy MySpace wpływa na postrzeganie własnego jestestwa.
I tak MySpace wpędza w narcyzm zaś Facebook – na zwiększenie poczucia własnej wartości. Dlaczego?
Na to ważkie pytanie także odpowiadają niezastąpieni naukowcy. Otóż MySpace to przede wszystkim internetowa laurka. Serwis służy przede wszystkim do autoprezentacji. Facebook to co innego – tu pierwsze skrzypce grają społecznościowe relacje z innymi użytkownikami.
Uczeni przypominają, że rosnąca popularność Facebooka i jego internetowych braci i sióstr w skali globalnej wpływa na niesamowity wzrost narcyzmu.
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
Kiedyś dla własnej wiedzy zapisałem się do Mordo Książki. Po niezbyt długim pobycie stwierdziłem że pozostawanie w tej społeczności obraża moją skromną inteligencję. Portale takowe wpływają na przyspieszenie odmóżdżenia czego ja sobie nie życzę. Wolę być normalnym przeciętnym niż przeciętnie normalnym.