Dokładnie dziś ma wystartować długo oczekiwany amerykański serwis społecznościowy Diaspora. Jest godzina 8 i jeszcze nie wystartowała. W Stanach śpią.
Diaspora ma dać użytkownikom to, czego nie może zapewnić im Facebook. Portal ma łączyć w sobie cechy sieci społecznościowej, agregatora wiadomości i sieci bezpośredniej wymiany plików P2P. Ma tworzyć grupy znajomych, którzy sami będą decydować o poziomie otwartości na innych. Czyli kółko wzajemnej adoracji przeciwników szastania prywatnością na Facebooku.
Bo o prywatność (przede wszystkim) tu chodzi. Dziecko Zuckerberga często obrywa za kiepską ochronę tejże i w słabości Facebooka Diaspora upatruje swojego sukcesu. Ma być pospolitym ruszeniem przeciwko gigantowi z Palo Alto.
Eksperci z branży podchodzą do nowego gracza sceptycznie i nie wierzą w rychłą śmierć Facebooka. – Przejęcie ponad pół miliarda osób to ambitny cel. Jestem sceptyczna, tym bardziej że użytkownicy serwisów społecznościowych mają tendencję do jednoczesnego wykorzystywania kilku platform teoretycznie mających odmienne przeznaczenie – komentuje w NEWSWEEKU Joanna Gajewska, rzeczniczka prasowa NK.pl. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czekamy na odpał.
Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.
Polecam ten tekst każdemu, kto chce spojrzeć na rzeczywistość z innej strony.