Internauci mają dość nachalnego marketingu. Najbardziej wkurzają nas reklamy zamieszczane w serwisach społecznościowych. W tej konkurencji najbardziej upierdliwa jest Nasza-klasa – tu spoty wyskakują często jak Filip z konopi i nie dają się wyłączyć. Po ostatnich zmianach Facebook także serwuje nam większą porcję reklam. Okienka reklamowe zajmują na portalu coraz więcej miejsca.
Na facebookowe kampanie firmy przeznaczają coraz więcej kasy. I nic dziwnego – serwis jest idealnym miejscem do promowania marki. Można tu wypromować wszystko – od erotycznej bielizny, poprzez wczasy w Turcji, aż po zakłady pogrzebowe. Szkopuł w tym, że użytkownicy Facebooka mają tej promocji po dziurki w nosie.
Prawie połowa respondentów (49 proc.), biorących udział w przeprowadzonym w październiku przez IIBR na zlecenie Interactive Intelligence badaniu, stwierdziła, że komercja na portalach społecznościowych nie jest dobrym pomysłem – donosi serwis KomputerSwiat.pl. Co ciekawe, reklamówki najmniej podobają się mężczyznom – 51 procent panów jest na nie. Kobiety są bardziej tolerancyjne – „tylko” 47 procent z nich nie cierpi komercji na Facebooku.
Eksperci podkreślają jednak, że negatywny stosunek internautów do reklam w serwisach społecznościowych nie wpłynie na ograniczenie liczby spotów. Facebook karmi się reklamami i zarabia na nich miliardy dolarów.
Dlaczego warto inwestować w reklamy na Facebooku? Powód jest prosty – lawinowo rośnie liczba użytkowników społecznościowego imperium. Mało tego – społecznościówki stanowią najważniejszą część aktywności internautów. I cześć. Możemy sobie narzekać do woli.
Oczywiście, że można stworzyć serwisy społecznościowe bez reklam. Ale wtedy trzeba będzie płacić za dostęp do nich. Tylko takie rozwiązania w ogóle się nie sprawdzają. Przykład? Pół roku temu guru marketingu politycznego Piotr Tymochowicz odpalił Solaris Gate. Słyszeliście o tym projekcie? Nie? No właśnie.
Reklamodawcy na Facebooku boją się tylko jednego – naszych negatywnych opinii. Jedyne, co możemy robić, to „znielubić” nachalne reklamy.
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
Lepiej tego ująć nie można. Przeczytajcie