Mikroblogerski serwis Twitter pod lupą amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Sąd w stanie Virginia zażądał od Twittera ujawnienia adresów, kontaktów, szczegółów płatności i „tweetów” osób, które – zdaniem rządu USA – są związane z przeciekiem tysięcy not dyplomatycznych, ujawnionych przez portal Wikileaks – donosi TVN24. Pytanie, czy serwis ugnie się pod naciskiem sądu i dane ujawni?
Kogo inwigilują Amerykanie? Na cenzurowanym jest przede wszystkim założyciel Wikileaks Julian Assange, któremu USA nie odpuszczą już nigdy, kapral Bradley Manning oraz islandzka posłanka Brigitta Jonsdottir.
Sąd wysłał już nakaz do siedziby Twittera w San Francisco. Dane serwisu mają pomóc w śledztwie w sprawie podejrzewanego o przecieki Bradleya Manninga. Jeśli zaś chodzi o posłankę Brigittę Jonsdottir, to sąd zażądał wszystkich jej tweetów począwszy od listopada 2009 roku. Parlamentarzystka współpracowała z Wikileaks.
Amerykanie stają na głowie, żeby ukatrupić Wikileaks i wszystkich, którzy mieli cokolwiek wspólnego z przeciekami. Władzom USA musi być cholernie głupio, że tysiące amerykańskich, supertajnych raportów, można przeczytać w internecie. A my narzekaliśmy na raport Macierewicza…
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
Specjalnie dla Was, znalezione w sieci, abyście mogli zdobywać tutaj wiedzę