Facebook ma nosie naszą prywatność, a właściciele serwisów porno bezczelnie to wykorzystują. Ofiarą internetowych kantów padła Jules Rahim z Singapuru, której zdjęcie w bikini wylądowało na jednej ze stron z materiałami dla dorosłych – donosi dziennik „Strait Times”.

Kobieta o mało nie dostała zawału kiedy dowiedziała się, że jej wakacyjny kadr sprzed trzech lat jest przynętą dla spragnionych seksualnych wrażeń internautów. O nielegalnym wykorzystaniu wizerunku powiadomili ją przyjaciele.

Fotografia Jules z prędkością światła rozprzestrzeniła się po sieci. Zdjęcie pojawiło się także na serwisie randkowym sgGirls. Opatrzono je numerem telefonu i cennikiem usług na wirtualnym czacie. Oczywiście, że poszkodowana nie miała nic wspólnego z frywolną stroną.

Jules Rahim jest wściekła. „To żenujące” – mówi – „znajomi mogą o mnie źle pomyśleć”. Kobieta jest matką czworga dzieci.

Przypadek Jules to nie jest odosobniony. Ofiarą internetowych złodziei padła także Charlotte Fielder z Wielkiej Brytanii. Zdjęcie, które kobieta opublikowała na portalu społecznościowym, znalazło się na pornograficznej stronie dla akrotomofilów (z Wikipedii: Akrotomofilia to rodzaj parafilii seksualnej, w której jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z osobami o amputowanych kończynach). Ktoś je ukradł https://www.fejsik.pl/Zdjecia-z-… .

Dlatego tak ważne jest, by odpowiednio zarządzać swoim wizerunkiem na Facebooku. A nie do końca ubrane zdjęcia ukrywać przed nieznajomymi. Pamiętajcie o Ustawieniach prywatności!!!

Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *