Jeśli Twój partner ma konto na Fejsie – strzeż się. Coraz więcej związków rozpada się bowiem przez portal Marka Zuckerberga. Powód? Łatwość nawiązywania relacji damsko-męskich. Kiedyś trzeba było się natrudzić, dobrze ubrać, biegać po dyskotekach lub dancingach, dziś wystarczy założyć profil na Facebooku i ozdobić go odpowiednio seksownym zdjęciem profilowym. To wystarczy.

O destrukcyjnym wpływie popularnego Fejsa na związki rozprawiają nawet duchowni. Warto przypomnieć choćby pastora Cedrica Millera z New Jersey (USA), który w październiku ub. roku poprosił swoich parafian o skasowanie kont na Facebooku. Duchowny stwierdził wówczas, że wiele par małżeńskich ma problemy przez portale społecznościowe. Przecież na Facebooku jest tyle pokus i czasem trudno się nim oprzeć. Zaczyna się niewinnie, od rozmowy i często powierzchowne, wirtualne relacje prowadzą do intymnych schadzek. Aż wstyd.

Pastor Miller opowiadał głupoty? Otóż nie – poniekąd miał rację. A to właśnie dlatego, że w aż 81 proc. spraw rozwodowych w Stanach Zjednoczonych wykorzystuje się dowody pochodzące z portali społecznościowych (z FB na czele).

Jak ustrzec się zdrady na Facebooku?

Warto pomyśleć o założeniu wspólnego profilu, do którego każdy z partnerów ma dostęp – może to dziecinny sposób, ale skuteczny. Chociaż nigdy nie ma gwarancji, że ukochany (bądź ukochana) nie zarejestruje drugiego, zupełnie prywatnego konta. A może partnerzy powinni dzielić się ze sobą hasłami dostępu do swoich profili tak, jak sugerował pastor Cedric Miller? Może to uchroni związek przed ewentualnym rozpadem?

Guzik prawda. W związkach partnerskich liczy się przede wszystkim zaufanie. Jeśli zaufania zabraknie wówczas żadne szpiegowskie metody nie pomogą. Można węszyć, sprawdzać, instalować keyloggery, włamywać się na profil partnera, podpytywać – a ten przecież zawsze może skłamać i powiedzieć, że jest święty. (Albo że jest święta).

Jak rozpoznać zdradę na Facebooku?

Nie ma skutecznej metody, więc najlepiej partnera obserwować. Jeśli dzień zaczyna od konsumpcji Fejsa i z Fejsem idzie spać namiętnie klikając z Anną, Katarzyną, Karoliną bądź Maciejem, Robertem czy Rafałem może to oznaczać, że flirtuje. Chociaż trudno wyciągać wnioski na podstawie kilkudniowych obserwacji. Lecz jeśli te rozmowy przeciągają się w nieskończoność a ukochany (bądź ukochana) po zakończonej facebookowej pogadance ma wypieki na twarzy – prawdopodobnie flirtuje. Ale i tu nie ma pewności, że ten flirt zakończy się spotkaniem w realu.

W dobie portali społecznościowych należy być czujnym, ale nie upierdliwym. Nadmierna ekscytacja i ingerowanie w życie partnera może zrujnować związek bez namacalnej zdrady. Miejcie to na uwadze.

Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *