Wyznawcy social media będą polemizować z tymi badaniami – wszak internet i portale społecznościowe nie służą w pracy tylko do rozrywki. Z obliczeń harmon.ie, firmy zajmującej się przekształcaniem poczty internetowej w społecznościowe centrum wymiany informacji w firmach (“social e-mail”) wynika, że Facebook i inne społecznościówki mogą znacznie obniżyć wydajność w pracy. W badaniu przeanalizowano zachowania ponad 500 amerykańskich pracowników.

Pewnie, że umiejętne korzystanie z popularnych portali pozytywnie wpływa na biznes, ale z drugiej strony polityka prospołecznościowa w firmach i tolerowanie (także) facebookowego bumelanctwa generuje znaczne straty.

Pora na twarde dane: za przerwy w pracy odpowiadają w 60 proc. portale społecznościowe, sprawdzanie przez pracowników e-maili, SMS-owanie i przełączanie okien aplikacji na służbowych komputerach! Co ciekawe tylko 45 proc. zatrudnionych potrafi pracować kwadrans bez przerwy (i rozpraszania się), 53 proc. z nich marnuje co najmniej jedną godzinę dziennie na internetowe rozrywki.

Godzina dziennie spędzona na portalach społecznościowych w pracy to, w przeliczeniu na jednego pracownika, strata ponad 10,5 tys. dolarów rocznie (wyliczona na podstawie średniego wynagrodzenia w USA – 30 dol. na godzinę). Firma, która zatrudnia tysiąc osób traci więc rocznie ponad 10 mln dolarów.

Eksperci z harmon.ie ironizują, że wszystkie narzędzia, które miały ułatwiać i usprawniać wykonywanie obowiązków służbowych, tak naprawdę rozpraszają.

Kiedyś jedyną rozrywką w pracy były przerwy obiadowe i wypady na papierosa. Nie było internetu, nie było pokus. Później pojawił się Saper, sekretarki namiętnie układały na swoich komputerach pasjansa, dziś jest Facebook, poczta internetowa i dziesiątki innych przeszkadzajek. Morał? Pracodawcy powinni się ze stratami generowanymi m.in. przez społecznościowe rozrywki podwładnych pogodzić. Bo nikomu nie przyjdzie do głowy odciąć pracownikom dostępu do sieci, prawda?

Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.