Użytkownicy Facebooka pokazali, że stanowią realną siłę i należy się z nimi liczyć. „Akcja Krzyż” zgromadziła pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie 5 tysięcy przeciwników krzyża. Po akcji na portalu społecznościowym doszło do cudownego rozmnożenia polskich kont z 2,9 miliona do 3,1 mln. Im więcej się o „Akcji Krzyż” w mediach mówiło, tym więcej osób chciało się dowiedzieć, czym jest ten słynny Facebook.
Dziecko Marka Zuckerberga, czy tata tego chce, czy nie, staje się coraz bardziej upolitycznione. Za pomocą portalu pierwsze w ciągu ostatnich 10 lat protesty zorganizowali pakistańscy studenci w Islamabadzie. Mało tego. Częściowo dzięki poparciu fejsbukowiczów Barack Obama został w 2008 roku prezydentem Stanów Zjednoczonych. Siłę Facebooka odczuł także koncern BP, którego użytkownicy Facebooka bojkotują po wycieku ropy do Zatoki Meksykańskiej – słusznie podkreśla serwis tvn24.pl.
Wracając do osławionej „Akcji Krzyż”: organizator zamieszania Dominik Taras sam nie spodziewał się aż takiego odzewu. Zazwyczaj jest bowiem tak, że fejsbukowicz deklaruje udział we wszystkich eventach. Obojętnie, czy są organizowane w Warszawie, czy na Marsie.
Facebook jest skuteczniejszy nawet od toruńskiej rozgłośni radiowej. To na portalu w 2008 roku powstał Ruch Młodych 6 Kwietnia w Egipcie, który zorganizował ogólnokrajowy manifest wsparcia strajkujących pracowników – przypomina tvn24.pl. Polscy politycy powinni pójść po rozum do głowy i zamiast smalić cholewki do ojca Rydzyka zabiegać o spotkania z Markiem Zuckerbergiem.
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
Zupełnie nie rozumiem, jak można się z tym nie zgodzić? Zobaczcie