Mamy to. 5 października ruszyła nowa gra przeglądarkowa Stateville. Dzięki nowej produkcji każdy z nas będzie mógł spróbować swoich sił jako polityk. W Stateville wcielamy się w rolę wirtualnego premiera (lub prezydenta). Misja? Stworzenie dobrze prosperującego i przyjaznego obywatelom państwa.

Stateville charakteryzuje wiele przewrotnych odniesień do polskiej sceny politycznej. Choć przed graczem staną poważne zadania, gra nie będzie pozbawiona humoru utrzymanego w klimacie takich gier jak SimCity czy Tropico. Całość uzupełnia miła dla oka, kreskówkowa grafika – chwalą się jej twórcy.

Jak stworzyć mlekiem i miodem płynące państwo? Dokonujemy tego poprzez budowę odpowiedniej infrastruktury i wydawanie decyzji dotyczących najważniejszych aspektów polityki wewnętrznej. Jakie to proste!

Choć gra ma być przede wszystkim zabawą w praktyce pokazuje mechanizmy zarządzania krajem, działania demokracji i jej instytucji państwowych. W trakcie rozgrywki musimy pamiętać o nastrojach obywateli – wirtualne społeczeństwo w Stateville składa się bowiem z ludzi o różnych poglądach i sprzecznych interesach. No i trzeba zaspokoić ich potrzeby.

Twórcy zapewniają, że gra będzie cały czas rozwijana, a jednym z jej atutów ma być stała obecność aktualnych odniesień do bieżącej sytuacji w Polsce i czytelny kontekst skojarzeń. Dotyczy to wydarzeń politycznych (wybory), jak i społecznych (budowa autostrad), gospodarczych (kryzys) czy sportowych (Euro2012). W tej kwestii twórcy liczą szczególnie na zaangażowanie samych graczy:

– Startujemy z wersją Beta. Już za kilka dni wprowadzimy całą paletę postaci i partii, w których gracze zauważą nawiązania do polskiej rzeczywistości. Chcemy, by ważną rolę w rozwoju Stateville odgrywali sami gracze, którzy będą wskazywać nam co nowego, ich zdaniem, powinno mieć swój oddźwięk w grze. Znając polskie realia myślę, że będziemy mieli dużo nowych propozycji – mówi Tomasz Śmieszkoł, project manager gry.

Stateville jest tu: https://apps.facebook.com/state… . Cieszy oko.

Artykuł odtworzony z archiwalnej strony. Przepraszamy za ewentualne różnice.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *