Trzeba naprawdę mieć jaja, żeby pozwać Facebooka. Albo być mistrzem w graniu na czas. Ciekawe, którą z tych cech ma szefostwo Lamebooka?
Znacie Lamebooka? To strona dla wszystkich facebookowiczów http://www.lamebook.com z poczuciem humoru – można na nią wklejać zabawne statusy, wpisy ze ścian i wszystkie społecznościowe perełki. I tenże serwis pozywa Facebooka za naruszenie znaku towarowego. Jak to możliwe, skoro logo Lamebooka jest podobne do imperialistycznego oryginału?
To gra na zwłokę. Facebook już w marcu tego roku kontaktował się z szefostwem Lamebooka z prośbą o zaprzestanie używania łudząco podobnego znaku towarowego i zmianę wyglądu swojej strony internetowej. Gigant prosił o to Lamebooka kilkakrotnie grożąc, że jeśli humorystyczny serwis tego nie zrobi, sprawa trafi do sądu. I trafiła – skargę złożył Lamebook.
Kontrargumentem portalu jest parodia na społecznościowego giganta. Serwis powołuje się w sądzie na pierwszą poprawkę do Konstytucji USA – zakładającą wolność religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń. A że Facebook wykończył już niejedną kalkę wesoły serwis broni się rękami i nogami. Na głównej stronie Lamebooka znajdziecie prośby o dotacje. Czyżby zbierali na prawnika?
Wpis z archiwalnej wersji. Przepraszamy za ewentualne zmiany.
Ten tekst to nie tylko ciekawa lektura, ale także zachęta do własnych przemyśleń.